czwartek, 25 lipca 2013

Rozdział 2

Rozdział 2


Drogi pamiętniku
Właśnie leżę w łóżku i próbuję zebrać myśli. Poznałam Stefana. Stefana, który niesamowicie namącił mi w głowie. Mimo, że nie wiem co mam sądzić o dzisiejszej rozmowie, mogę stwierdzić jedno. On może mi pomóc. Pierwszy raz wypowiedziałam na głos to, co leżało mi na sercu. Czuję się tak, jakbym uwolniła się z łańcucha, który mnie trzymał w miejscu. Mam jedną niewiadomą. Stefan powiedział jedno zdanie, które do teraz nie mogę zrozumieć. „Jesteś niezwykła, a ja pomogę ci to odkryć.” Wypowiedział to na sam koniec sesji. Co to do jasnej ciasnej znaczy?! Jutro znowu mam do niego iść. I nie wiem czy mam się cieszyć. Wiele rzeczy zostało całkowicie zmienionych. Kolejny dzień może mi przynieść korzyści, jak i smutki.


***


Wstałam wcześniej niż ostatnio. Już o 9:00 mam być w ośrodku, ponieważ Stefan chce mnie gdzieś zabrać. Poszłam do łazienki, podstawowe czynności zajęły mi niecałe 10 minut. Zaczesałam włosy w koński ogon i popatrzyłam w lustro. – Laura? – spytałam cicho i sprawdziłam czy odbicie, które widzę przed sobą to naprawdę ja. Zagubione niebieskie oczy, brązowe, średniej długości, włosy oraz smukła sylwetka. Wsunęłam spodnie, bluzkę z krótkim rękawkiem i bluzę. Mój typowy strój. Słysząc krzątającą się mamę w kuchni zbiegłam po schodach i skierowałam się w stronę przygotowanego śniadania. Jajecznica. Szybko ją zjadłam, opiłam wodą mineralną. Poszukałam wzrokiem zegarek. 8:27. Czyli za 180 sekund wyjeżdżamy. Bez żadnej rozmowy ubrałam trampki. Poczekałam, aż moja rodzicielka poszuka kluczyki do samochodu i puściłam ją przodem. Znany dźwięk świadczył, że otworzyła samochód. Cały czas myślałam o jednym. Gdzie Stefan mnie zabierze. Szybko minął mi kwadrans, który był potrzebny, do przejechania drogi. Byłyśmy dzisiaj wcześniej. Jakże się zdziwiłam, gdy zobaczyłam mego psychologa czekającego na schodach. – Poczekaj tutaj. – krótkie zdanie wypowiedziane przez moją mamę zdenerwowało mnie. Nic nie odpowiedziałam. Patrzyłam jak wychodzi z samochodu i…oddaje kluczyki lekko uśmiechniętemu Stefanowi. ON podszedł do samochodu. ON zajął miejsce przed kierownicą.
- Witaj Lauro.
- Dobry Stefan. – wypaliłam pierwsze lepsze powitanie, które przyszło mi do głowy. Zdezorientowana spytałam się.
- Gdzie jedziemy?
- Moja droga Lauro, jedziemy ukoić twój ból. Dzisiaj będziesz musiała mnie tolerować przez calutki dzień.– chciałam wiedzieć więcej. Już miałam ułożone kolejne pytania. Zamilkłam. Czekałam. Jechaliśmy już 20 minut i nie powiedział do mnie żadnego słowa. W tym czasie rozmyślałam. „ jedziemy ukoić twój ból”…” przez calutki dzień”. Właściwie się cieszyłam. Dzień z Stefanem to w tej chwili moje marzenie. Marzenie o spokoju wreszcie się spełni.
-Jesteśmy – powiedział. Popatrzyłam wokół siebie i od razu wiedziałam gdzie idziemy. Byliśmy przed szpitalem, a to znaczyło tylko jedno. Kierowaliśmy się do śpiącej Julii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz